Doomscrolling – przyczyna czy skutek? Zależnie od odpowiedzi: albo technicznie przejście do komfortowej przestrzeni odpowiadającej Twojej wrażliwości, bez wchodzenia w interakcje z “ludźmi na czerwono” – rozważ instalację tego dodatku: https://shinigami-eyes.github.io/ (zaprojektowany wyłącznie dla trans, lecz typowo trans-friendly są nieoceniający wgl; istnieją kontrowersje!) – albo nazwanie swoich emocji i relacji ze światem/społeczeństwem, skąd “rekonfiguracja/instalacja dodatków/filtrów AR” na bardziej bio-fundamentalnym poziomie (może jednak social media to nie samo złoto). ;]
Dramy w internecie
Przede wszystkim: nie jesteś w tym sama. Z memów choćby wiadomo, że wiele osób tak ma, niezależnie od poglądów. U mnie pierwsze takie epizody pojawiły się około 1998, a dopiero jakieś 3-5 lat temu zacząłem się od tego uwalniać. Teraz (przynajmniej tak sądzę) mam nad tym kontrolę, tzn wiem gdzie leży granica szaleństwa, przeważnie jej nie przeszkadzam i umiem zamknąć dyskusję i puścić temat (najwyżej przez noc sobie powyobrażam, jak torturuję i zabijam tego okropnego typa - ale to już w ekstremalnych przypadkach).
Co mi pomogło odzyskać kontrolę (krótka lista)?
- Zaobserwowałem, jak powtarzam w kółko te same argumenty, w lepszej lub gorszej formie, czasem wpadając w emocjonalne drgawki. A i tak najlepsze argumenty przychodziły mi na myśl po zamknięciu komputera.
No więc zacząłem sobie przygotowywać gotowe kawałki tekstu. Na spokojnie, sięgając do źródeł, trzy razy poprawiając, żeby to nie był kontr-trolling, ale przeniesienie rozmowy na inny poziom, na którym druga strona nie da sobie rady, bo nie ma takiego przygotowania. Potem wystarczyło wkleić to parę razy, modyfikując szczegóły, i połowa dyskusji się na tym kończyła. - Uświadomiłem sobie (co teraz już można przeczytać w tuzinie poważnych badań), że korpomedia dosłownie żywią się naszą złą energią. Ich biznes polega na prowokowaniu nas do jak najdłuższego przeglądania, komentowania, “lajkowania” itp. A oczywiście reakcje negatywne są silniejsze i bardziej długotrwałe niż pozytywne. Dzięki temu mogą nas lepiej profilować, poznawać “guziczki”, których naciśnięcie wywoła nasze emocjonalne działania. Tę wiedzę sprzedają następnie swoim klientom, którzy chcą sprzedać nam coś, albo zyskać nasze bezrefleksyjne poparcie polityczne czy inne.
Od tego czasu zacząłem traktować każdą rekomendację, czy pozornie przypadkowy post jako taką próbę manipulacji. Coraz łatwiej było mi “wybierać swoje bitwy” i uczyć się jak ograć algorytm. - No i ostatecznie - tak jak piszesz - pomogło bardzo wejście w prawdziwą wybraną przeze mnie działalność (online albo offline). Mając wybór, czy chcę kolejną godzinę przeznaczyć na użeranie się z dwudziestym niereformowalnym randomem, czy raczej zrobić pilne tłumaczenie dla 1616crew, było mi coraz łatwiej wybrać to drugie.
Oczywiście po drodze było jeszcze ze sto innych czynników, ale te wydają mi się decydujące. Jeśli takie podejście wydaje Ci się sensowne i pomocne w Twojej sytuacji, chętne Cię wesprę bardziej szczegółowo. Jest sporo pracy online na rzecz różnych kolektywów, której nie ma kto wykonywać: tłumaczenia (tu mogę pomóc w nauce, bo mam trochę doświadczenia), prace graficzne - że o kodowaniu nie wspomnę. Nie wiem, jakie są Twoje talenty i umiejętności, ale można się wielu rzeczy nauczyć, a my Ci tutaj zapewnimy “wsparcie moralne”.
Pamiętam, co pisałaś o swoim stanie psychicznym. Jest bardzo trudno wyrwać się z doła. Good news jest, że w najbliższych tygodniach zaczynamy budować pierwszą anarchistyczno/radykalną grupę terapii traumy: zbieram osoby o kompetencjach terapeutycznych z różnych dziedzin. Naszą ekspertką na początek będzie Nicole z Solidarity Apothecary, autorka e-kursu State Repression, Trauma and the Body. Będziemy go tłumaczyć na polski i jakbyś chciała spróbować sił w tłumaczeniu, to chętnie się podzielę pracą.
Dlaczego to jest ważne? Otóż w ramach sieci MSDN chcemy stworzyć pierwszą przestrzeń wsparcia dla osób, które nie czują się komfortowo w relacjach terapeutycznych z mainstreamem: osób LGBTQ+, osób aktywistycznych, osób wykluczonych systemowo. To jest pierwszy, najpilniejszy obszar interwencji. Plany MSDN są szersze, a ja bardzo poważnie się w nie angażuję. Już niedługo będziemy mieć możliwości żeby takim osobom jak Ty, ja i Kanako pomagać bez proszenia “systemu” o łaskę.
Uff, trochę się rozpisałem, jak to ja. Mam nadzieję, że pomogłem choć troszkę. Najważniejsze: nie jesteś w tym sama, Jesteśmy z Tobą. Nie wiem, jak @Waćpan, ale ja i Kanako mieliśmy/miewamy podobne doświadczenia i pomożemy, jeśli zechcesz (a my będziemy umieli).
Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu
Dzięki za ścianę tekstu, przeczytałam wszystko kilka razy, żeby dobrze zrozumieć.
Siwy Uświadomiłem sobie (co teraz już można przeczytać w tuzinie poważnych badań), że korpomedia dosłownie żywią się naszą złą energią. Ich biznes polega na prowokowaniu nas do jak najdłuższego przeglądania, komentowania, “lajkowania” itp. A oczywiście reakcje negatywne są silniejsze i bardziej długotrwałe niż pozytywne. Dzięki temu mogą nas lepiej profilować, poznawać “guziczki”, których naciśnięcie wywoła nasze emocjonalne działania. Tę wiedzę sprzedają następnie swoim klientom, którzy chcą sprzedać nam coś, albo zyskać nasze bezrefleksyjne poparcie polityczne czy inne.
Od tego czasu zacząłem traktować każdą rekomendację, czy pozornie przypadkowy post jako taką próbę manipulacji.
Ja już też to rozumiem, ale nie umiem się uwolnić. Z jednej strony (mam cechy ADHD) mój mózg domaga się adrenaliny i dopaminy, a dramy i social media idealnie spełniają tę funkcję. Z drugiej jednak jestem mocno autystyczna i bardzo przeżywam to co się dzieje w tych dramach, długo je trawię i jestem przebodźcowana. Niedawno dowiedziałam się na przykład: że jestem trollem, że baituję, że męczę zwierzęta bo jeżdżę konno, że jestem pasożytem, nieudacznikiem i leniem, bo mieszkam u rodziców i nie pracuję, a swoją niepełnosprawność sobie wymyśliłam, bo przecież inni ludzie z autyzmem mieszkają bez rodziców i pracują XD Ja przeżywam takie komentarze i nie wiem jak się zdystansować.
Siwy Będziemy go tłumaczyć na polski i jakbyś chciała spróbować sił w tłumaczeniu, to chętnie się podzielę pracą.
Znam angielski na B2/C1 i mogę pomóc, chętnie się czymś zajmę. Ogólnie chętnie bym się zajęła zdalną pracą dla jakiś organizacji, od października będę studiować informatykę i mogłabym się dzielić wiedzą z uniwerka. Kiedyś pomagałam lokalnie u siebie w organizacji proekologiczno - klimatowej, ale ostatnio nic się w niej za bardzo nie dzieje :c
Dochodzę powoli do wniosku, że chyba najzdrowszym wyjściem z sytuacji będzie zaangażowanie się w jakieś fajne akcje, tak aby spełniać swoje ciągoty do zmieniania świata przez mądrzejsze rzeczy niż wykłócanie się z dziwnymi ludźmi o byle gówno.
XDDDD (Agata) Znam angielski na B2/C1 i mogę pomóc, chętnie się czymś zajmę. Ogólnie chętnie bym się zajęła zdalną pracą dla jakiś organizacji, od października będę studiować informatykę i mogłabym się dzielić wiedzą z uniwerka. Kiedyś pomagałam lokalnie u siebie w organizacji proekologiczno - klimatowej, ale ostatnio nic się w niej za bardzo nie dzieje :c
No dobra, to możemy spróbować. Przygotuję jakieś miejsce pracy (nasz Mateusz kończy sklep Artelu, potem będzie u nas git instalował).
Tymczasem proponuję, żebyś się poznała z Deepl i Language Tool. To są bardzo przydatne narzędzia przy tłumaczeniach mam do nich subskrypcję.
Jeśli chodzi o IT dla organizacji, to proponuję, żebyś obejrzała sobie Yunohost - bardzo porządna platforma selfhostingu na której stoją też nasze usługi.
Jak się trochę ogarnę z bieżącymi sprawami, to opiszę na forum, jakie są plany co do infrastruktury dla aktywizmu (i nie tylko). Mam straszne zaległości z artykułami 😭.
Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu
Siwy oki, będę czekać na info. Ja do tłumaczenia fanfików moich używałam czatu gpt, fajne wyrażenia generował i ładnie to wszystko wychodziło. Ale chat to chat, nie wiem na ile to dobry pomysł XD
PS. Odinstalowalam facebooka z telefonu i dzięki temu zaczęłam automatycznie zajmować czas apką do programowania, a nie doomscrolingiem XD
XDDDD (Agata) Ja do tłumaczenia fanfików moich używałam czatu gpt
O, chętnie się nauczę, jak to robić.
Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu
XDDDD (Agata) Odinstalowalam facebooka z telefonu i dzięki temu zaczęłam automatycznie zajmować czas apką do programowania, a nie doomscrolingiem XD
YeSSSS!
Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu
Siwy Tymczasem proponuję, żebyś się poznała z Deepl i Language Tool. To są bardzo przydatne narzędzia przy tłumaczeniach mam do nich subskrypcję.
To ja od siebie poddam – coś kiedyś wspólnego z maszynowym przetwarzaniem języka naturalnego – może się Wam/nam kiedyś w przyszłości przyda; acz w odróżnieniu od LanguageToola te wspierają tylko jęz. angielski:
- http://www;grammarly;com/
- http://quillbot;com/grammar-check
tym niemniej, bez problemu: PL—>EN DeepL, a następnie doszlifować powyższymi. Freemium.
Aktualizacja po 11 dniach od postu.
Fejsbuka (aplikację) wywaliłam z telefonu, wchodzę jedynie z komputera z przeglądarki, a w tej mam zainstalowany News Feed Eradicator, który sprawia, że zamiast postów pojawiają mi się jakieś motywacyjne cytaty (XD). Odpadł więc doomscroling. A jak odpadł doomscroling, to nie zajmuję się już dramami.
Ogólnie już rozumiem, że moje ciągłe wpadanie w spiralę dram i pisania prowokujących postów było przekornym sposobem na uzyskanie uwagi i możliwości porozmawiania z ludźmi. A że ludzie na “grupach wsparcia” mnie wyzywali i przez to czułam się gorzej, to inna już sprawa.
Robiłam też lekki dopaminowy detoks, i faktycznie - trochę się wynudziłam, ale receptory mi się zregenerowały XD W końcu zajęłam się książką, którą rzuciłam w połowie dwa miesiące temu i wygląda na to że skończę ją czytać w ciągu najbliższych dni. Gdy miałam fazę na dramy, to nie mogłam się skupić na czytaniu, ciągle tylko czekałam aż ktoś odpisze na posty i komentarze.
Ogólnie za źródło swoich problemów uważam chroniczną samotność i mało pozytywnego, wspierającego kontaktu z ludźmi. Dlatego tak łatwo wpadłam w sidła algorytmów.
Najważniejsze że nie mam ani Twittera, Tik Toka czy Instagrama, a Facebooka ograniczyłam do minimum za pomocą powyższych sposobów.
Jesteś wielka!
Taka radykalna zmiana w ciągu mniej niż dwóch tygodni - jestem pod wrażeniem.
Dostałem potężą dawkę motywacji dzięki Tobie. Zaraz wstaję iidę skrobać ściany w warsztacie. :)
Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu
Aktualizacja po miesiącu.
Jest dobrze. Z facebooka korzystam już bardzo mało i unikam inb, wchodzę tylko na wyselekcjonowane strony i grupy. Ale…
Dodałam posta na odpowiednią do tego grupkę, że szukam znajomych. Z dopiskiem, że konfederatów i nazioli proszę o pominięcie, bo mam poglądy lewicowo-anarchistyczne. Rozległo się potężne wycie, inba i zesranie powszechne. A ja chciałam tylko poznać fajnych ziomków… Mam dość. Ja przeżywam takie rzeczy. Przeżywam, że ludzie nie chcą innego społeczeństwa. Nie umiem się uodpornić. Jak żyć, panie prezesie…
Przede wszystkim, nie obwiniaj się o to, iż ludzie nie chcą innego społeczeństwa (a przynajmniej tak głoszą) oraz są oceniający (głównie niesprawiedliwie, w sposób uprzedzony), gdy otwarcie zadeklarujesz, w dobrej wierze i ku zbawieniu świata, nonkonformistyczne poglądy. To sprzeczność, którą wszysx musimy przepracować, ilekroć jesteśmy osobami motywowanymi ideałami (wg badań: mniejszość populacji). Co gorsza, gdy upowszechniał się Internet – wynalazek postępu – istniała nadzieja, iż wszyscy o wszystkim swobodnie poczytają i odrzucą stereotypy. Tak się jednak nie stało: polaryzacja i plemienność nadal napędza większość. Lewicowx, anarchisx i wrażliwcx mają trudniej od elitarystów i przemocowców, gdyż biorą te fakty bardzo do siebie. Zabezpiecza nas to przed arogancją-władczością, natomiast płacimy koszt emocjonalny.
~Wćp zbliżył się do pewnej odpowiedzi, jednak sam jej nie lubi. ;-z
Raczej żadne z nas nie chce być drugą Margaret Thatcher:
Po wielu latach cierpienia, frustracji i gniewu musiałem (pod groźbą popadnięcia w szaleństwo) zaakceptować wniosek, że jeśli chcemy, żeby ludzie byli wolni (na tyle, na ile im sytuacja pozwala), to z tego samego faktu wynika, że mają prawo bycia złymi, głupimi, małostkowymi i wszystkim, co (dla nas) najgorsze.
Z drugiej strony, to dotyczy ich, nie nas. I tu musiałem wykonać największą pracę wewnętrzną, aby ograniczyć moje własne cierpienie, gdy patrzę na takie zachowanie (a co dopiero, gdy ktoś mnie atakuje!). Wypracowałem sobie parę takich wewnętrznych mantr/reguł i po kilku latach ich świadomego stosowania stały się częścią mnie.
Oczywiście, teraz to brzmi prosto, ale ile za tym potu, łez i krwi, to tylko ja pamiętam (i to już mgliście ;-))
Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu
Otóż i właśnie – przesyłam Wam solidarność – moim memento był napis na murze: “Jesteśmy tymi, przed którymi ostrzegali nas rodzice!”. TW: przemoc: Postulując wolność, pozytywność, ufność, konstruktywność, taktowność – musiałem, co stanowi mindf*ck, nauczyć się przemocy. Za takie poglądy bywałem ostracyzowany, werbalnie i fizycznie atakowany. W tym ostatnim przypadku przyznaję sobie prawo do samoobrony, a ponieważ z uwagi na dawną kontuzję starcia są dla mnie ryzykowne, muszę umieć “wyłączyć” przeciwnika w pierwszych sekundach (patrz założenia BAS, Krav Magi, S’istiemy). Wiąże się to z groźbą “skonkludowania cudzej linii życia”, tj. reprodukcji tego, co właśnie negujemy. Czasem myślę, że amisze czy buddyści mają łatwiej. Gdy bowiem to zbudujesz – “obronną agresję” – to bezpowrotnie tracisz jakąś wrażliwość/konsensualność, skąd, paradoksalnie, właśnie rośnie pole do antagonizmów i dominacji. Rodzi to sytuację, o którą nie zabiegaliśmy: nieprzyjaciele. Z tego punktu widzenia – dramy to niby jakoś tam mniej toksyczny kontekst, acz także nic, czego moglxbyśmy sobie życzyć. Poszukiwania trwają. Dużo siły [mentalnej], ppl.