Każde z nas przyszło tu z jakichś powodów. W świecie poza Osadą doznałyśmy zranień, rozczarowań, bezradności. Skutki ich nosimy w sobie nie tylko jako wspomnienia, ale jako trwałe blizny - zmiany w naszych uczuciach, myślach i zachowaniu, które często ranią ponownie nas samych i osoby wokół nas.

Niesiemy też w sobie marzenia, plany i pomysły, których nie mogłyśmy dotąd zrealizować. Pytania, których nikt nie chciał słuchać, a co dopiero odpowiedzieć na nie. Odpowiedzi, które nikogo nie interesowały. Uczucia, których nie mamy gdzie bezpiecznie wyrazić.

Jeśli zechcesz się tu podzielić jakąś częścią tego bagażu, będzie nam wszystkim łatwiej zobaczyć, czego potrzebujemy od Osady, żeby spełniła swoje zadanie.

Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu

Z jednej strony mam w sobie sporo gniewu, lęku i smutku, nagromadzonego przez prawie 60 lat życia. Moje c-PTSD i inne boleści potrzebują uzdrowienia i bezpiecznej społeczności na odbudowanie tego, co warto odbudować.

Z drugiej strony mam silne poczucie, że potrzebujemy anarchizmu - rozumianego przede wszystkim jako postawa wewnętrzna - właśnie na te czasy upadku. Potrzebujemy przeciwwagi dla brutalizacji życia, rozprzestrzeniających się tendencji autorytarnych i samotności jednostki wobec władzy. A jeśli dojdzie do całkowitego upadku cywilizacji, potrzebujemy przechować idee anarchizmu dla tych, co przyjdą po nas (a może dla pozaludzkich archeologów, odkrywających kiedyś relikty Wielkiego Wymierania).

Z trzeciej, najbardziej praktycznej, perspektywy - próbuję znaleźć lub współstworzyć społeczność, w której będę mógł być szczęśliwy i przydatny do końca mojego życia (czyli jakieś 20-25 lat od teraz) i w której Kanako, moja żona, będzie bezpieczna i zaopiekowana po moim odejściu.

Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu

18 dni później

Zakładając, iż dopisuję się w odpowiednim wątku – podstawowe zagadnienie na dającą się przewidzieć przyszłość, to zabezpieczenie potrzeb fundamentalnych, zerowego rzędu wg piramidy potrzeb Maslowa, wyłącznie dla osób dobrej woli.

Poza skłotingiem (nieruchomości-pustostanów i/lub ziemi) mamy od pewnego czasu do dyspozycji takie narzędzie systemowej ekonomii nierynkowej, które chciałbym przetestować:
(uwaga! .gov!) http://www;gov;pl/web/mieszkanie-dla-ciebie/kooperatywy-mieszkaniowe
– może zadziałać, jeśli zbuduje się zdrową i odżywalną wspólnotę; budowanie zdolnych zespołów to zagadnienie, do którego można podejść wręcz inżyniersko.

2 miesiące później

Cześć wszystkim, Narodziny tej społeczności śledzę od początku, ale chyba się jeszcze nie przedstawiałam.
Nie przychodzę tu z powodu rozczarowania. Właściwie nie pchają mnie tu żadne negatywne emocje. Interesuje mnie proces tworzenia czegoś nowego i zderzania się z różnymi podejściami do tematu. Przerobiłam też mnóstwo materiału, mam sporo doświadczeń i przemyśleń, a trochę to wszystko siedzi w szufladzie. Może się przyda, może zechcecie coś z tym zrobić. Przychodzę też nauczyć się czegoś od was, wysłuchać, pogadać, spojrzeć z innej perspektywy.

Jestem historyczką z wykształcenia i zamiłowania, ale na tym moje zainteresowania się nie kończą. Bliskie są mi tematy ekofeministyczne, rdzenne, animistyczne, eko-filozoficzne, permakulturowe - ogólnie w mojej głowie jest dość zielono. Ostatnio zainteresowała mnie “rewolucja” (a może rewolucja), która dokonuje się na pograniczu biologii, antropologii i filozofii. Jeżeli mówi wam coś którekolwiek z nazwisk: Donna Haraway, Bayo Akomolafe, Dougald Hine, Sophie Strand, Andreas Weber, Tyson Yunkaporta, Vanessa Machado de OIiveira, Robin Wall Kimmerer, Munya Andrews - to wiecie co mam na myśli. Jeżeli nie, to będę prezentować te osoby i ich koncepcje/książki w Osadzie. Postaram się gdzieś na Osie udostępniać moje streszczenia i przemyślenia. Taki mój nerdowski wkład w dyskusje społeczności. Oprócz tego, jak czas pozwoli, służę wiedzą praktyczną różnego rodzaju.

    ludka Bliskie są mi tematy ekofeministyczne, rdzenne, animistyczne, eko-filozoficzne, permakulturowe - ogólnie w mojej głowie jest dość zielono. Ostatnio zainteresowała mnie “rewolucja” (a może rewolucja), która dokonuje się na pograniczu biologii, antropologii i filozofii. Jeżeli mówi wam coś którekolwiek z nazwisk: Donna Haraway, Bayo Akomolafe, Dougald Hine, Sophie Strand, Andreas Weber, Tyson Yunkaporta, Vanessa Machado de OIiveira, Robin Wall Kimmerer, Munya Andrews - to wiecie co mam na myśli.

    Cześć Ludka,
    miło Cię widzieć – jako Osadnik, któremu niestety te nazwiska kompletnie nic nie mówiły (obawiam się, że nie jestem na bieżąco z literaturą), pozwoliłem sobie “odpytać odpytywalną intersieć”, co nb. okazało się stanowić humorystyczną rekurencję (tłumaczenie na polski także jest maszynowe):

    Czy możesz podsumować, co następujący autorzy:

    Donna Haraway, Bayo Akomolafe, Dougald Hine, Sophie Strand, Andreas Weber, Tyson Yunkaporta, Vanessa Machado de OIiveira, Robin Wall Kimmerer, Munya Andrews

    – mają ze sobą wspólnego?

    Nie mam wystarczająco dużo informacji, aby przedstawić kompleksowe podsumowanie tego, co wszyscy ci autorzy mają ze sobą wspólnego na podstawie samych nazwisk. Oto kilka ogólnych rzeczy, które mogę dostrzec:

    Wielu z nich wydaje się pisać na tematy związane z futuryzmem, technologią i naszymi relacjami ze światem przyrody.

    Autorzy tacy jak Donna Haraway, Dougald Hine, Andreas Weber piszą o tego rodzaju kwestiach.

    Niektórzy mogą czerpać z rdzennej perspektywy lub koncentrować się na rdzennej wiedzy/problemach.

    Sugerują to takie nazwiska jak Tyson Yunkaporta, Munya Andrews, Robin Wall Kimmerer.

    Kilka z nich może zajmować się kulturoznawstwem, feminizmem lub tematami postkolonialnymi

    – na podstawie takich nazwisk jak Bayo Akomolafe i Sophie Strand.

    Zrównoważony rozwój i nasze środowisko mogą być również wspólnym wątkiem

    – biorąc pod uwagę autorów takich jak Vanessa Machado de Oliveira i Robin Wall Kimmerer.

    Jednak nie znając więcej szczegółów na temat dorobku każdego autora, publikacji, środowisk akademickich itp., trudno jest wskazać jedną rzecz lub temat, który wszyscy mają definitywnie wspólny. Ich prace prawdopodobnie przecinają się i odnoszą do siebie na różne sposoby ze względu na wspólne zainteresowania technologią, naturą, kwestiami tubylczymi, ale każdy z nich może również wnieść unikalną perspektywę. Aby wyciągnąć mocniejsze wnioski, potrzeba więcej kontekstu.

    Czy istnieją jakieś godne uwagi teorie lub koncepcje związane z technologią i naszymi relacjami ze światem przyrody, które omawiają ci autorzy?
    (– pytanie = autosugestia konwersacyjnej SI!)

    Opierając się na krótkim przeglądzie niektórych prac tych autorów, istnieje kilka godnych uwagi teorii lub koncepcji związanych z technologią i naturą, które omawia kilku z nich:

    Donna Haraway omawia koncepcję cyborgów - ludzi zmieszanych z technologią - i to, w jaki sposób kwestionuje ona postrzeganie natury/kultury oraz granic między człowiekiem a nie-człowiekiem.

    Dougald Hine pisze o modelach ekonomicznych po okresie niedoboru i innowacjach opartych na współpracy jako alternatywach dla konsumpcjonizmu, które mogłyby dostosować technologię do zrównoważonego rozwoju.

    Andreas Weber omawia antropię jako nową epokę geologiczną zdominowaną przez działalność człowieka i technologię oraz sposoby ustanowienia bardziej zrównoważonej relacji między ludzkością a Ziemią.

    Tyson Yunkaporta wprowadza koncepcje rdzennej wiedzy Aborygenów/Australijczyków, takie jak metoda SandTalk, która koncentruje się na połączeniach i wzajemności między ludźmi a krajobrazem.

    Robin Wall Kimmerer pracuje nad biomimikrą, wyciągając wnioski z wzorców i strategii natury, aby pomóc w rozwiązywaniu ludzkich problemów w sposób regeneracyjny.

    Munya Andrews i Sophie Strand prawdopodobnie będą dyskutować o posthumanizmie, dekolonizacji i włączeniu rdzennej/feministycznej perspektywy do wpływu nowych technologii.

    Podsumowując, niektóre z omawianych kluczowych soczewek koncepcyjnych obejmują posthumanizm, teorię cyborgów, rdzenne ramy wiedzy, modele po niedoborze, antropię i biomimikrę - wszystkie mają na celu dostosowanie rozwoju technologii do zasad zrównoważonego rozwoju, wzajemności i zdecentralizowanych / integracyjnych innowacji.

    – chylę cylinder za horyzonty i zainteresowania; to zaiste inspirujące w kontekście Osy i szerzej.

      For the record: z mojej perspektywy @ludka jest tak głęboko osadzona w tematach “humanistycznych” (upraszczam do bólu), jak @Waćpan w technooptymizmie (upraszczam do bólu). Nie mogę się doczekać efektów Waszej dialektycznej tu obecności. Niech rozkwita sto mutacji!

      Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu

        Waćpan tak, do jest dobre wstępne podsumowanie tych autorek/ów, jeżeli chce się znaleźć jakiś wspólny mianownik. Rzeczywiście poruszają się w takiej tematyce, chociaż reprezentują sobą o wiele więcej. SI (o ile mi wiadomo) ma w tym zakresie mało danych, nie tylko odnośnie autorek/ów, ale poruszanej przez nie tematyki. Obawiam się, że ma też trochę za mały zasób odpowiednich słów (zwłaszcza po polsku) i definicji, żeby bardziej szczegółowo opisać to o czym mówią.
        Ten nieszczęsny “zrównoważony rozwój”, to pewnie angielskie “sustainability”? Powiedziałabym, że autorki i autorzy, których wymieniłam mają więcej wspólnego z tym drugim - jako koncepcją rdzenną lub wspólnotową, rozumianą jako zdolność do zapewnienia wspólnego przetrwania w dłuższej perspektywie. To jest grupa, którą można zaprosić na jedną konferencję dotyczącą odpowiedzi na wszechkryzys i wszyscy będą mieli coś ważnego do powiedzenia.
        Donna Haraway - jest zaliczana do autorek posthumanistycznych, chociaż sama się coraz bardziej dystansuje od tej etykietki. (patrz - recenzja, którą wrzuciłam plus linki) Na pewno jest feministką i na pewno jej główne zainteresowania to przyszłość w kontekście ekologicznym i technologicznym.

        Andreas Weber - też biolog i filozof, proponuje nowe/stare podejście do życia w ogóle, odwołując się do Haraway, Margulis, Lovelocka, teorii krytycznej i włoskich biologów, których niestety jeszcze nie poznałam. Jego krytyka dotyczy przede wszystkim tego jak życie jest opisywane w nowoczesnej nauce, jako “martwe”. Proponuje Ożywienie, jako nowe Oświecenie. Spojrzenie na świat jako tworzony przez żywe podmioty, jest według niego kluczem do zmiany myślenia kulturowego, ekonomicznego i politycznego. Nawiązuje do Kropotkina.
        Bayo Akomolafe dumnie określa siebie jako posthumanistę i często powołuje się na Haraway. Jest to nigeryjski filozof, działacz, profesor psychologii (nazywa siebie recovering psychologist), zaangażowany w projekt the Emergence Network. Futurysta w podobnym sensie jak Haraway. Skupia się na tym co niedoskonałe, na tricksterach jako pchających świat naprzód, na potworach (jako dziwnych, hybrydowych istotach), marginesach, na postaktywizmie.

        Sophie Strand jest chyba najbardziej hipisowska z nich wszystkich. Poetka, autorka, łącząca mitologię i biologię w nową opowieść o świecie więcej niż ludzkim. Też ze “szkoły” Haraway i dobrze współgrająca z tym co mówi Akomolafe.

        Dougald Hine - klasyczny działacz ekologiczny z pokolenia X, który “przestał mówić o zmianach klimatu”, bo słowa i narracje zostały przejęte przez korpo-politykę. To nie znaczy, że spoczął na laurach. Działa, pisze i prowadzi “domową szkołę” w odnowionej stodole na szwedzkiej prowincji. Jeżeli chodzi o poglądy, to zwraca uwagę na oddolną pracę w ruinach sypiącej się cywilizacji kapitalistycznej. Jego hasło “koniec świata jaki znamy nie oznacza końca świata.”

        do osób tutaj niewymienionych dodałabym przede wszystkim Silvię Federici, która powinna być znana w środowisku, ale jeżeli nie jest - to: jej główne zainteresowania skupiają się wokół niszczenia dobra wspólnego przez postępującą akumulację pierwotną i grodzenia. Badała związek między wczesnym kapitalizmem, kolonializmem i polowaniami na czarownice. Ostatnio wydała książkę o “zaczarowaniu świata na nowo” (Re-enchanting the world) przez co rozumie odtwarzanie i przetrwanie dobra wspólnego w świecie zdominowanym przez kapitalizm. O ile mi wiadomo nie ma dużo wspólnego z okultyzmem czy ezoteryką w praktyce. Przez czary raczej rozumie opór wobec zmechanizowanego i podporządkowanego maszynie myślenia kapitalistycznego.
        P.S. Ja osobiście nie stronię od autorek i autorów związanych z ezoteryką, po prostu Federici do nich nie należy, mimo sugestywnych tytułów jej książek.

        Moja ulubiona grupa autorek i autora (na razie jednego) rdzennych:

        Tyson Yunkaporta - edukator, badacz i antropolog swojej rodzimej kultury Apalech i innych kultur aborygeńskich, raczej rdzenny anticiv. Jego książka to dosłownie próba przybliżenia podstawowych zasad rdzennego myślenia ludziom zachodu, jako odpowiedzi problem kryzysu cywilizacji.

        Robin Wall Kimmerer - biolożka amerykańska, pochodząca z ludu Potawatomi. Autorka książki “Braiding the sweetgrass”, którą u nas przetłumaczono jako “Pieśń ziemi”, co może trochę wprowadzać w błąd. Pracuje nad zbliżeniem biologicznego i rdzennego spojrzenia na świat przyrody. Odwołuje się m.in. do dobra wspólnego, ekonomii daru.
        Vanessa Machado de Oliveira (Andreotti) - to brazylijska edukatorka i działaczka o mieszanym rdzenno-niemieckim pochodzeniu. Jej książka “Hospicing modernity” pokazuje ciekawą drogę jak można “pożegnać”, dosłownie hospitować nowoczesność, czegoś się od niej ucząc, ale niekoniecznie idąc w jej ślady i uczestniczyć w narodzinach czegoś nowego. Tytuł nie oddaje bogactwa zawartego w tej książce. Szczegóły opiszę w recenzji. Przyjaźni się z Dougaldem Hinem, który czytał wersję audio jej książki.
        Munya Andrews jest trochę jak wisienka na torcie. Bardziej skupia się na kulturach rdzennych i mitologii porównawczej. Przez to oczywiście ma też dużo ciekawych ogólnych przemyśleń o świecie, wspólnocie itp.

        • Siwy odpowiedział na to.

          Siwy prawda, że jestem życiową optymistką - mimo pięknych katastrof dookoła, ale nie jestem technooptymistką. Mimo że do technologii staram się mieć zdrowy, wyważony stosunek. Kiedyś fascynowały mnie komputery i programowanie, a w dzieciństwie rozkręcałam i składałam urządzenia elektryczne w domu. Mam też sporą wiedzę na temat alternatywnych źródeł energii. Niestety głównie teoretyczną, ale przydaje się. Na przykład wiem, że nie ma czystej energii - przynajmniej w zelektryfikowanej cywilizacji.

          Mój sceptycyzm ma swoje źródła w sympatiach “alterglobalistycznych”, ekologicznych i postkolonialnych oraz znajomości historii. To co popularnie rozumie się pod określeniem “technologia” zbyt łatwo ześlizguje się w sferę mechanistycznego myślenia, traktowania żywego świata jako źródła surowców, kolonialnej arogancji wobec kultur rdzennych, kapitalistycznej arogancji wobec małych, lokalnych, niskoenergetycznych sposobów bycia i oderwania wielkich planów od fizycznej rzeczywistości. Z drugiej strony nie da się żyć, żeby się nie ubrudzić, nie popełnić błędów i nikogo nie skrzywdzić. Można tylko świadomie minimalizować złe lub maksymalizować dobre skutki swoich działań.

          ludka sustainability

          Alxd, sztandarowa postać polskiego SolarPunku i zreformowany transhumanista, ukuł termin trwalność, który podobno nawet się przyjął…

          Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu

            Siwy lepsze. Myślałam też o tłumaczeniu “zrównoważoność”. Rozwój nie jest zły, ale zależy kto i w jakim kontekście go używa.

            Ad. “zrównoważony” – oczywiście, słusznie zauważyłyście/-liście, to pol. tłum. “sustainable”. Zastrzeżenia i aktualizacje są znane (ang. zna m.in. “sustain”, “support”, “suspend” – skądś się wytworzyły niuanse).

            Tutaj w nawiązaniu do dyskusji – m.in. z @Siwy – konwersacyjna SI, czyli AI/ML-LLM (duży model językowy), trenowana jest na tzw. korpusie, pochwytuje zeń słownictwo swobodne (casual, informal) i literackie/formalne (formal) przeciętnie – tak zakładam, choć nie siedzę w “internalsach” – używane przez populację.

            Wiedzcie, że niżej podpisany – jakkolwiek z rezerwacjami – wywodzi się właśnie ze świata stechnicyzowanego i przejawia umysłowość ścisłą-techniczną. Podpisuję się pod Wolnościową Academią (nie identyfikuję się – przepraszam, @Siwy – z kulturą hakerską; wymagam od siebie stosowania Metody Naukowej i rygoru w dociekaniach/pracach). Odruchem jest krytycyzm – wszystko, co mi “wypisze komputer”, i tak przechodzi jeszcze przez filtr rozsądkowy. W realiach (epoce?) społecznej nieprecyzyjności-powierzchowności, a niekiedy cynicznej manipulacji – to kompetencja, której skromnie życzę Osobom Dobrej Woli. W drugą stronę: formułowanie myśli winno być precyzyjne, klarowne i – przynajmniej w zadanym kontekście – jednoznaczne, wątpliwości (na pewno w Ważnych Sprawach) należy rozwiewać – natomiast ani świat w ogólności, ani populacja typowo nie są wcale takie. Można się na to zżymać, bądź prowadzić [auto]ironiczny dialog (u mnie bywają oba bieguny i “szanuję” SI, które się w tym “nie kiwa” – zamodelowano “cierpliwość świętego”). Spogląda się na nauki o człowieku z atencją właśnie i z tego względu, iż formalnie/algorytmicznie projektowane “konteksty egzystencji” (jak np. miasta) już przerabialiśmy (z motywacją nb. autorytarno-zamordystyczną):
            http://paryz;pl/reforma-haussmanna-paryz-dzielnica/ ,
            i przerabiamy (te wszystkie “miasta od podstaw na pustyni”), toteż podejścia “intuicyjno-emocjonalne” (ów “Sand Talk” – inspirujący!) niechby zechciały się w istocie okazać bardziej humanistyczne – a czy post-, czy trans-, czy retro-, czy neo- – niechbyśmy mogły/-li sobie to same/-i wybierać.

              Waćpan oczywiście SI ma dostęp do takiego słownictwa i definicji do jakich ma. Ja tylko zwracam uwagę, że ten problem istnieje. To nie jest krytyka, raczej właśnie chodzi o doprecyzowanie.

              Chociaż uważam, że istnieją sytuacje, w których bardziej sprawdza się logika rozmyta, gdzie precyzowanie prowadzi do okrojenia całościowego kontekstu. (ale to chyba na inną dyskusję)

              Jeżeli chodzi o humanizm, to on niestety też miewa tendencje do wielkich, opresyjnych projektów. Granica, którą proponuję (odwołując się do autorek/ów i ich pracy) przebiega raczej między wspólnym podążaniem za wzorcem a autorytatywnym (i czasem autorytarnym) narzucaniem wzorca. Haussmann miał wizję imperialnej stolicy, potrzebował usunąć z centrum Paryża biedotę i zapobiec buntom, ale jest wiele zacnych projektów, które też nie wypaliły dlatego, że twórcy z góry założyli jak powinny wyglądać. To co proponuje Yunkaporta, Haraway czy permakultura jest oplataniem własnego (wspólnego) projektu wokół istniejącego wzorca. Sand Talk to dosłownie nauka wzorców przyrody/świata przez rysunki na piasku, połączone z narracją i obserwacją żywych przykładów. Nie marudziłabym tak bardzo gdyby nie to, że to jest właściwie sedno tego co próbuję spopularyzować ;) ale super, że o tym rozmawiamy. Właściwie dzięki temu pierwszy raz udało mi się to tak skondensować. Dzięki!

              Waćpan nie identyfikuję się – przepraszam, @Siwy – z kulturą hakerską

              Ja z kulturą hakerską identyfikuję się w dość ograniczonym stopniu, więc no hard feelings. :-)

              Hm… A może właśnie w pełni… W każdym razie NIE tak, jak można zaobserwować w większości przypadków.

              Petroskowo: nie umiem przestać. Artel: gospodarka bez kapitalizmu