Jestem gotów pracować za najniższą krajową, jeśli tylko nie będę mieć codziennie myśli samobójczych z powodu pracy. (Ktoś na FB)
Jak to się zaczęło?
Od ponad 10 lat siłuję się z problemem “pustki” w sercu anarchizmu (przede wszystkim polskiego, bo z nim mam najwięcej do czynienia). Objawia się ona różnorako: subkulturowością, freeganizmem, kolesiostwem, tymczasowością skłotów z jednej i trybalną czy wręcz mafijną dynamiką z drugiej strony.
Sednem problemu - w mojej ocenie - jest fragmentaryczność ideologii anarchistycznej, która jest spójna i konkretna, jeśli chodzi o to, przeciwko komu i czemu walczymy, wewnętrznie skonfliktowana w sprawie tego, jakie powinny być sposoby i granice tej walki, a całkowicie zagubiona, jeśli mówimy o tym, jakie życie społeczne chcemy budować w miejsce tego, co zwalczamy.
W konsekwencji, nie ma szans na uzgodnienie mapy podróży, która jest niezbędnym elementem każdej ideologii. A energia walki przeciwko wspólnemu wrogowi nigdy nie starcza na długo.
Dzięki doświadczeniom, obserwacjom i przemyśleniom (własnym i cudzym), zbyt obszernym, aby je tu przytaczać, zdecydowałem się przyjąć trzy założenia, i na nich budować próbę zapełnienia tej pustki:
Anarchizm to sposób robienia rzeczy. Starając się postępować anarchistycznie,
wybieramy działania, które pasują do tego lepiej niż inne, ale nie istnieje anarchistyczne mycie naczyń, anarchistyczny rower ani anarchistyczne leczenie zęba. Isnieje natomiast (albo moze istnieć) anarchistyczna organizacja prac domowych, anarchistyczna rowerownia i anarchistyczny kolektyw lekarski.
Nie wiemy, jak ma wyglądać dojrzałe społeczeństwo anarchistyczne. Pojawi się ono (mamy nadzieję) w sposób “proceduralny” - w wyniku działań osób i społeczności dążących (metodami anarchistycznymi) do jego utworzenia.
Ponieważ tworzymy naszą mapę podróży idąc i zadając pytania (dziękuję, towarzyszu Holloway), błędy, zbłądzenia i “włażenie w szkodę” są wpisane w koszty. Dlatego naszym najważniejszym zadaniem jest nauczyć się przewidywać takie sytuacje, wycofywać się z nich z godnością i naprawiać szkody, wyciągając z nich naukę na przyszłość.
Oczywiście nie daje nam to wszystko żadnych gwarancji sukcesu, ale daje niezłe szanse uniknięcia szybkiej i spektakularnej porażki, jaka przypadła w udziale większości inicjatyw anarchistycznego “życia w szczelinach systemu”.
Od każdej osoby według jej możliwości, każdej wedle jej potrzeb.
Wychodząc od prac Vinaya Gupty (The Dartboard of Death), spróbowałem stworzyć nie żadną hierarchiczną piramidę, ale “kółko graniaste” naszych potrzeb. Bo właśnie zaspokajanie potrzeb jest istota każdego modelu organizacji wysiłku społecznego - w tym anarchistycznego.
Mając w pamięci, że chcąc nie chcąc pozostajemy zanurzeni w kapitalizmie, ten diagram można z grubsza podzielić na część dolną, w której potrzeby zaspokajane są z udziałem kapitalistycznego otoczenia (a my staramy się robić to w bezpieczny dla nas sposób) i część górną, w której potrzeby zaspokaja nasza społeczność bezpośrednio, na zasadach pomocy i troski wzajemnej.
To właśnie owa wzajemność odpowiada za “od każdej osoby według jej możliwości”. Może i powinna ona być monitorowana przez całą społeczność, ale wciąż z zachowaniem wspomnianych na wstępie założeń. Wrócę jeszcze to tego na końcu tekstu.
Ambulando solvitur - rozwiązujemy problemy w marszu. Nie mamy gotowych odpowiedzi, ale mamy dużo bardzo interesujących pytań.
Z takiego właśnie myślenia wziął się Artel - kooperatywa pracy, troski i pomocy wzajemnej.
Artel - miejsce początku
Na stronie Artelu przeczytacie zarówno rys historyczny, jak też założenia ideologiczne. Tu chcę napisać nieco o tym, czym ma być Artel dla osób członkowskich, które zdecydują się na pełne zaangażowanie: nie tylko pracę i zarabianie pieniędzy, ale też współkształtowanie tej - dość szczególnej z założenia - społeczności.
Najkrócej ujmując (ale ryzykując ignotum per ignotum), tak, jak Osada jest miejscem wspólnego tworzenia opowieści o lepszym życiu na wolności, Artel jest miejscem, gdzie staramy się te opowieści przemienić w czyn. Bez napinki i przymusu - wewnętrznego czy zewnętrznego - ale z rozumną wytrwałością i odpornością na porażki.
Bezpieczeństwo
Zarówno Osada, jak i Artel zaczęły się od tematu bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa wobec zagrożeń zewnętrznych - państwa i kapitalizmu - i wewnętrznych: nieprzepracowanych mechanizmów obronnych każdej z nas, ale też zachowań świadomie lub nieświadomie toksycznych, traumatyzujących nas w pozornie przyjaznym otoczeniu. Umiejętność wykrywania tych zagrożeń, nietoksycznego ujawniania i rozbrajania ich to podstawa. Jest to praca bez końca i od niej zależy trwalność (rezyliencja) społeczności.
Relacje społeczne
Każde z nas potrzebuje relacji społecznych. Ale każde w inny sposób i w innej intensywności. Artel jest miejscem, gdzie możemy te relacje negocjować otwarcie i bez wywierania nacisku. Żeby to się udało, potrzebujemy takiej komunikacji, która każdemu pozwoli powiedzieć “jestem ok, nie potrzebuję teraz kontaktów”, ale też “jest mi bardzo źle, zostawcie mnie” czy “potrzebuję być wysłuchaną” i cokolwiek jeszcze pasuje do sytuacji. Są ku temu techniki, których możemy się nauczyć. Po jakimś czasie stosowania przestają nawet wyglądać tak dziwacznie jak na początku.
Wolność rozwoju
Jedną z ran, jakie nam zadaje życie w niewoli, jest wymuszanie na nas kierunku w jakim się mamy rozwijać. W Artelu każde z nas wybiera sobie kierunek rozwoju i sposób, w jaki ten rozwój ma przebiegać. Inne osoby - na zasadzie wzajemności - pomagają, wspierają lub (zaproszone) mogą przedstawić rady czy krytykę.
Prywatność
Nasze zapotrzebowanie na prywatność różni się tak samo, jak na relacje społeczne. Jednx potrzebują jej więcej, innx mniej. Społeczność jest po to, aby taki poziom prywatności gwarantować, a także, aby ułatwić komunikowanie potrzeb w tym zakresie. W sumie, główną rolą społeczności jest ułatwianie komunikacji. :)
Sprawczość
Życie w “mainstreamie” zatruwa nas przede wszystkim wyuczoną bezradnością. Słowem i czynem udowadnia nam się, że nie mamy kontroli nad naszą teraźniejszością i przyszłością. Przedstawia nam się nierealistyczne ideały “kowali własnego losu” i wpaja poczucie winy, że nie dorastamy do tego wzorca. Aby wyjść z tego stanu, potrzebujemy nie tylko zmiany nastawienia wewnętrznego, ale też przetrenowania: zbadania naszej rzeczywistej sprawczości osobistej i kolektywnej. Kiedy poznamy ją i nauczymy się z niej korzystać, wyuczona bezradność nie będzie nas już (aż tak) pętać.
Zdrowie
Bezpieczne i szczęśliwe osoby już przez to samo będą skłonne zdrowieć fizycznie i psychicznie. Do tego dochodzi potencjał Artelu, jako platformy do organizacji oddolnej opieki zdrowotnej. Wreszcie dochodzimy do funkcji Artelu jako kooperatywy usługowo-produkcyjnej, która daje nam możliwość zarabiania na życie (w tym zdrowie) minimalizując kontakty z kapitalizmem i państwem.
Wyżywienie
Kooperatywy spożywcze (rozumiane zarówno jako kooperatywy konsumenckie, jak i żywnościowe) nie są już nowością w Polsce, choć znacznie odeszły od początkowych - solidarnościowych - wzorców. Znakomicie podsumowuje to Aleksandra Bilewicz (https:/magazynkontakt.pl/spoldzielczosc-reaktywacja/):
Nowo powstające spółdzielnie, pod względem struktury, ale także i wartości, wpisują się w szersze tendencje, wyznaczające charakter ruchów społecznych po rewolucji kulturowej lat 60. XX wieku. Nowe ruchy społeczne zasadniczo oparte są na dążeniu do jednostkowej samorealizacji. Uczestnictwo w nich jest uzależnione od tego, na ile wpiszą się w osobiste projekty tożsamościowe uczestników, na ile pomogą im w autoekspresji.
Konsekwencją tego stanu rzeczy jest fakt, że działanie społeczne jest często płynne, zmienne, epizodyczne. Ruchy społeczne mają luźną strukturę, są programowo niehierarchiczne. Rzadko opierają się na lojalności i długotrwałym poświęceniu, częściej na nieustannym przepływie coraz to nowych uczestników. Taką strukturę – całkowicie nieformalną, „niehierarchiczną” – ma większość działających w Polsce kooperatyw spożywczych.
Artel, mający “w genach” skłonności rewolucyjne i ku budowie życia wspólnotowego, umożliwia działania na rzecz “suwerenności żywnościowej”, wracając do korzeni: samoorganizacji grup wykluczonych na rzecz zaspokojenia ich potrzeb bez łaski państwa, kapitału czy charytatywy. Mamy dostęp do wiedzy technicznej i przykładów organizacyjnych z różnych miejsc i czasów. Mamy jasny kierunek (choć cel jeszcze za horyzontem). I czujemy na plecach falę uderzeniową Wszechkryzysu. Czyż może być lepsza kombinacja?
Schronienie
Inaczej niż z żywnością, kooperatywy mieszkaniowe (najemców) nie rozpowszechniły się w Polsce. Być może z tego samego powodu, o którym pisze Bilewicz - potrzeby mieszkaniowe trudniej zaspokoić kolektywnie, zachowując przywilej indywidualistycznego stylu życia. Zaś korzyści ze wspólnego mieszkania (w jednym domu czy sąsiedztwie) pojawiają się wtedy, gdy relacje w społeczności są stabilne i obejmują pomoc wzajemną na poziomie codzienności: transport, zakupy, opiekę nad psem, kotem czy dzieckiem.
To jest już bardzo odległa perspektywa, ale Artel może dać fundament również dla takiej społeczności.
Wolność i wzajemność - jak to ma działać?
Uważam, że najważniejszym krokiem w tym całym procesie jest świadoma zmiana naszego rozumienia wolności.
Codziennie patrzymy na spłachetki wolności, które nam pozostawiono lub które wywalczyłyśmy od siebie nawzajem. I myślimy z przerażeniem, że mielibyśmy je oddać jakiemuś pazernemu kolektywowi, który nam je wpierw zabierze, a potem może łaskawie pozwoli z nich korzystać - tak, jak to robią państwo, kościół i kapitał. I jeszcze ten przerażający obraz “wolność twojej pięści ogranicza koniec mojego nosa” - śmierdzący konfrontacją i przemocą.
Tak nam każą rozumieć wolność wolności nieprzyjaciele.
Ale jest inne spojrzenie, w którym Artel jest tworzoną wspólnie - od każdej osoby wedle jej możliwości - przestrzenią wolności. Nie jest, ani nigdy nie była ona niczyją własnością. Jesteśmy jej opiekunami i gospodarzami, dbamy o nią i kultywujemy. I owszem, wyrywamy jej kawałki z łap ciemiężców - przywracamy wspólnocie zagrabione dobro wspólne.
Chcemy, by przestrzeń wolności była tak wielka, żebyśmy w niej się mogły zagubić albo swobodnie spotykać, każda osoba na swój własny sposób. Jedyne warunki korzystania z tej wolności to wspólna dbałość o jej poszerzanie i umacnianie, wzajemna troska o innych jej mieszkańców i solidarna pomoc innym, budującym swoje przestrzenie.
Oto czym jest, czy może być, czym będzie Artel.