Jak tu napisać, żeby nie wyszła z tego kilometrowa biografia, hmmm…
No dobra. Mieszkałem w różnych miejscach, a teraz - z żoną i towarzyszką - mieszkamy w -nastotysięcznym miasteczku na południu Lubuskiego. W zasięgu wzroku nie ma żadnej działalności anarchistycznej, za to całkiem spore nasycenie nacjonalizmem i innymi nieprzyjemnymi rzeczami. Dlatego nie afiszujemy się, ale planujemy działać po cichu i w kamuflażu.
Co do poglądów, najlepiej mi pasuje etykietka “anarchizm bezprzymiotnikowy”. Moim wzorem jest bardziej Abramowski (z okresu anarchistycznego) niż Kropotkin. W ogóle jestem bardziej pozytywistyczny (w polskim sensie, ofc).
Teraz zajmuję się budowaniem systemów podtrzymania życia dla “naszych ludzi” w sytuacji narastającego Wszechkryzysu i końca cywyilzacji przemysłowej. Żyję w ciągłym przerażeniu dynamiką tegoż, co daje mi paliwo do działania. Mam na liście ogrom prac do wykonania, na razie czekających na zainteresowane ich wykonaniem osoby.
Poza tym jestem szczęśliwym wyrzutkiem systemu, żyjącym (wraz z żoną na wózku) ze skromnego socjalu oraz pomocy wzajemnej.
Czego i Wam życzę.
Edit: od ponad 50 lat zawzięty czytelnik fantastyki, dzięki czemu to, co się dzieje nie robi na mnie aż takiego wrażenia.