No to właśnie poczułam jesień bardzo. Niedługo zima, ale co tam zima. Jak pierw trzeba minąć spokojnie jesień. Dla mnie jesień to jest tak. Budzę się rano i jakoś to leci. Ogarniam siebie, dom, jadę gdzie mnie poniesie. Po czym przychodzi popołudnie. Jest zimno i ponuro nie raz. Żyje nie raz chwilą. Przychodzi początek tygodnia i czekasz kiedy listonosz wkłada coś do skrzynki. Może czekasz, aż ktoś zapuka do drzwi, by np Cię zabrać albo Cię porwią. Ostatnimi dniami żyje ciągłą presją, stresem, boje się każdego dnia. Kto jest bliski ten wie. Może kiedyś to ujrzy światło dzienne. Dziś jeszcze nie może. Pewnie czytasz to jak osoba pełnosprawna i możesz biegać, chodzić itp. Ja piszę jako osoba niepełnosprawna, która ma nogi chore. Wstać i się ogarnąć, a tym bardziej ogarnąć dom to jest naprawdę umęczenie i nie godzina, dwie, a kilka godzin. Potem iść na zakupy, załatwić sprawy. Ciągle czuje tak jakbym była wolna i jakbym miała dużo czasu. Wstaje, umyje się i mogę siąść do kompa itp. To jest tylko fikcja, a nie prawdziwe życie. Na razie żyje w prawdziwym życiu i próbuje się ogarniać i rozumieć.
Pamiętaj to mały tekst i mało może dawać. Dla mnie to dużo, że się odważyłam cokolwiek napisać i zebrać myśli. Pewnie patrzysz to z punktu osoby pełnosprawnej i nie masz takich problemów i zmartwień. Wiedz jedno to, że jestem osobą niepełnosprawną to nie uważam się za osobę gorszą, którą można deptać i dobijać, bo jest taka biedna. No i w hu... jestem biedna, niepełnosprawna, nie mogę wielu rzeczy, ale nigdy prze nigdy nie poddam się i nie będę słaba. Może można mnie deptać i kopać, a ja dzięki silnej psychice i dzięki muzyce i tak się nie powieszę i nie pójdę zabić. Dla mnie to też jest nauka i życie i bycie silną osobą...